Małe Denko.

Hej dzisiejszy post jest o pustych opakowaniach. Nie nie będę pisać o pudełkach ale o tym co było w nich a już nie ma. Lubię pisać i czytać denko na waszych blogach bo są to takie mini recenzje i wydają się najrzetelniejsze no bo wtedy decydujemy czy kupimy produkt ponownie czy nie.
Ja mam dzisiaj tylko kila pustych opakowań bo piszę ten post jeszcze z Kanady ale już w niedziele wracam do Anglii więc nie będę brać tych opakowań ze sobą.




Pierwsze puste opakowanie należy do kremu nawilżającego który pokochałam.
Kupiłam go chwilę przed wyjazdem do Kanady w TKMax za 7 Funtów krem był przeceniony bo jego kartonik wygladał jak po wojnie ale nie na tym mi zależało więc wzięłam.
Krem ma w składnie ma między innymi:
 Olej arganowy, olej jojoba, witaminę A i E i extrakt z zielonej herbaty. Konsystencja kremu jest treściwa ale nie tłusta, szybko się wchłaniał i bardzo ładnie nawilżał moją skórę bez przetłuszczenia jej.
Opakowanie bardzo solidne, szklane i dość ciężkie. 
50 ml produktu starczyło mi na dwa miesiące używania w większości nan noc ale czasami również na dzień. Regularna cena to około £20.
Napewno do niego wrócę.



Kolejny kosmetyk to Serum do twarzy z którym miałam wilkie plany rozbudowania mojej pielęgnacji. Sermu Time Delay z drogerii Boots. Moja skóra miała się poczuć świeżo, być nawilżona i wyglądać lepiej. Naprawdę?? Ten produkt tak mnie zapchał ,że nie zużyłam nawet połowy opakowania i ląduje w koszu.
Bubel :(



Neutrogena Hydro Boost- nawilżający żel do twarzy. Kupiłam go tu w Kanadzie za około 9 dolarów.
Produkt 160 ml z pompką starczył mi na miesiąc więc myślę ,że mogło by być lepiej. Oczyszczał całkiem ładnie i nie wysuszał twarzy. Bo nawilżenia od niego nie oczekiwałam. 
Moja cera przechodzi jakiś zły czas jak już wspominałam w poscie z zakupami. Ten produkt ani jej nie pomógł ani nie skrzywdził. 
Raczej do niego niewrócę bo było to przeciętniak.


Kolorówka jak chyba u każdego nie zużywa się tak często ale pierwsza to tusze do rzęs to co innego. 
Mnie się udało wykończyć dwa pierwsza to l'oreal voluminous butterfly mascara którą kupiłam będąc tu w wakacje na promocji za jakieś 6 dolarów. Otworzyłam ją dopiero w listopadzie i wytrzymała 3 miesiące.
Szału nie było raczej używałam jej na codzień bo wachlaża rzęs po niej nie miałam. 
Jes tam tyle tego to testowania ,że raczejdo niej nie wrócę ale nie dlatego ,że była zła po prostu nie było w niej nic co sprawia ,że muszę ją mieć.


Maskara numer 2 to Volume Million Lashes fatale również z L'oreal.  Sama nie wiem.
Kiedyś byłam w tej serii maskar zakochana ta natomiat była bardzo przeciętna i czasami się kruszyła a czasami nie. Raczej nie kupię jej ponownie.


I lakier do paznokci z Essie w odcieniu skinny dip.
Lakier kupiłam miesiąc temu jak zjęłam moje hybrydy bo nie mam przy sobie zestawu do ich robienia. Chciałam delikatny kolor bo moje paznokcie są bardzo krótkie i się łamią i nie chciałam żeby się rzucały w oczy ale jendak żeby wyglądały na zadbane.
Z lakieru byłam zadowolona trzymał się dość długo jak na zwykły lakier bo około 5 dni w stanie nie naruszonym. Dość długo schnie i nakładałam dwie warstwy żeby uzyskać pełne krycie. 
Ta końcówka która widać na zdjęciu jest bardzo gęsta i ciężko się to wydobywa z opakowania więc sięgo pozywam. 
Prawdopodobnie kupię ponownie.


I trzy ostatnie rzeczy są z pod prysznica. 
Od lewej: 
Żel pod prysznic Olay. Totalnie się u mnie nie sprawdził bardzo żadki ucieka gdzie może, nie pieni się jakoś świetnie i od kąd go używałam na plecach pojawiły mi się wypryski. Czego ja nigdy nie mam. Nie wiem czy to od niego czy nie bo moja skóra ogólnie warujeje ostatnio ale odkąd zmieniłam na Nivea wszystko się uspokojiło. Więcej nie kupię.
Satin Care z olay- żel do golenia. Ten produkt natomias uwielbiam już od dawna i zawsze do niego wracam w różnych wersjach ale jednak.
I szampon Alberto balsam- ja szczere nie pamiętam gdzie go kupiłam i jak dawno temu. Nie zrobił mi krzywdy ale szału też nie bylo.



I to tyle w moim denku! Następne zrobię już z Anglii bo tam wracam w niedzilę.
Ciekawa jestem czy miałyście coś z tych produktów? I co o nich sądzicie? 
Do poczytania następnym razem. M.

P.S zostaw po sobie ślad będzie mi bardzo miło :)

Komentarze

  1. Ja nie umiem wykańczać kolorówki, zwykle coś ląduje w koszu, bo straciło termin przydatności, bardzo rzadko kiedy, bo naprawdę mi się skończyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie też nie bywa lekko z kolorówką ale czasami daję radę. :)

      Usuń
  2. Z Twoich produktów znam tylko tusz

    OdpowiedzUsuń
  3. Tusz Loreal zbiera różne opinie, sama mam mimo wszystko na niego ochotę i pewnie wypróbuję na jakiejś promocji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta podstawowa wersja bardziej mi odpowiadala .

      Usuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Popularne posty