Wyjazd do Kanady, Przygody na lotnisku i zwiedzanie Montrealu! Dużo zdjeć !!

Kanada Kanada!
W połowie grudnia wyjechłam do Kanady odwiedzić moja druga połówkę.
Lot jak zwykle był długi i z opóźnieniem.



Po całych 13 godzinach lotu z jedna przesiadka wkońcu dotarłam do Winnipeg. Po drodze nie zabrakło wrażeń, na kontroli przygranicznej jak zwykle zadawano mi milion pytań ale tym razem bardzo szczegółowych  po tym jak powiedziałam ,że zostaje na całe dwa miesiące, oficer nie krył zdziwienia i był bardzo ciekawy jak to że mogę sobie tak po prostu wziąć wolne z pracy na tak długo.

Jak już mnie wpuścił do kraju i dobiegłam na połączenie bramka była jeszcze zamknięta więc stwierdziłam że mam czas żeby iść do starbucks i kupić sobie kawę i kanapkę. Wszystko poszło sprawnie zaczeli wpuszczać do samolotu położyłam torebkę pod siedzenie usiadłam i chciałam zacząć jeść i sobie zdałam sprawę ,że czegoś mi brakuje. Bagaż podreczny! Zostawiłam go w starbucks. W małej walizce która mam zawsze przy sobie mam najdroższe rzeczy czyli kamere, obiektywy , laptop ładowarki itd. Wybiegłam jak poparzona z samolotu dzieki bogu walizka stała jak ja zostawiłam bo lotnisko bylo dość puste.
Wsiadłam do samolotu i poleciałam obudzona na maxa przez własna głupotę.

Po 2h wysiadałam w Winnipeg gdzie czekał na mnie mój partner. Czekaliśmy na moja walizkę około 40 min i wtedy przyszyła pani i powiedziała ,że już nic z tego samolotu nie wyciągają więc walizki mojej nie ma i muszę pojąć z nią i wypełnić wniosek o zaginionym bagażu.
No pięknie ! Na drugi dzień rano dostałam telefon ze walizkę mi przywiozą do hotelu po prostu poleciała innym samolotem.

Na szczęście się znalazła bo drugiego dnia od mojego lądowania lecieliśmy do Montrealu .
Pierwszy dzień nie mogłam sie napatrzeć na snieg! od około 10 lat nie widziałam takiej ilości i był to piękny widok. Pojechaliśmy kupić mi kurtkę dostosowaną do temperatury na kurtce napis -25 na śniegowcach również.
Ani sie nie obejrzałam i był czas wsiadać do samolotu do Montrealu.
tzn do Toronto potem przesiadka i Montreal.

Wylądowaliśmy późnym wieczorem więc było już ciemno, poszliśmy tylko poszukać jakiegoś jedzenia i wybór padł na chinatown.



Następnego dnia miałam plany zobaczyć jak najwięcej. Po prostu wyszłam z hotelu i chodziłam po sercu nowego Montrealu.





Chodząc po mieście zauważyłam znak pokazujący ,że jest to droga na wzgórze Mount Royal więc czemu nie. Weszłam na wzgórze i szybko sie okazało ,że była to dobra decyzja. mimo iż na samo wzgórze prowadziła masa schodów i przy temperaturze -27 i śniegu po kolana nie było to łatwe.




Rozmazał mi się makijaż.  :D

    Na samej górze był wielki "taras" "balkon" i budynek w którym mogłam się zagrzać i napić cieplej herbaty, bardzo tego potrzebowałam jako ,że mój telefon i apart umarł i kawałek mojego nosa :D












Po około 40 min siedzenia telefon mi ożył aparat rownież i ja się zagrzałam. Patrząc z góry planowałam przejść na drugą stronę rzeki i porobić zdjęcia z tamtąd wydawało się całkiem możliwe mimo ze było już popołudnie. Ale patrząc na mapę okazało się ,że to jakieś 55 min pieszo w jedna stronę, rozważając ze nie znam miasta i jak szybko umiera telefon z zimna i zapada zmrok nie chciałam ryzykować zgubienia się wiec znalazlam droge na dół.
I pochodziłam po ulicach Montrealu znajdujacych sie niedaleko hotelu.










Wszyscy mówili po Francusku. Owszem zapytani o coś po angielsku odpowiadali po angielsku bez problemu. Jako ze języki urzędowe są dwa francuski i angielski.
Wróciłam do hotelu okolo 17 zdziwina byłam ze nie było mi zimno ale poczułam się senna odrazu jak sie zrobiło mi ciepło.
Zastanawiacie się gdzie był moj facet? Call ten wyjazd był spowodowany tym ,że on jechał na kurs a ja miałam okazję jechać z nim to czemu nie! Po powrocie z kursu poszliśmy na kolacje do restauracji na dole i powiem szczerze odpadłam w pokoju nie wiem kiedy zmęczona jakbym przebiegła maraton. Powrót z Montrealu nie był najgorszy ale z powodu burzy śnieżnej w Toronto nasz samolot był opóźniony.  W Winnipeg wylądowaliśmy około 11 wieczorem wiec do hotelu i spać.
Na następny dzień poszliśmy na zakupy i zaczęliśmy zmierzać w stronę domu do Pinawa!
O miasteczku Pinawa napisze w następnym poście a teraz podsumowując Montreal:
Piękne piękne duże miasto ! Byłam tylko w nowej części niestety z powodu braku czasu ale to co widziałam przypominało mi obrazy z amerykańskiego filmu szerokie ulice typu nowy jork , małe vintage kawiarenki przeplatane sklepami projektantów i drapacze chumur. Montreal wyparł na mnie ogromne wrażenie a że nie jestem typem miejskiej dziewczyny bo wole naturę i przestrzeń to byłam w szoku jak bardzo mi sie podobało to co widzę i jak się czuje chodząc ulicami tego wielkiego miasta.
Kanada jest duża i jest jeszcze masa miejsc do odwiedzenia ale kiedys tam wrócę.

Ciekawa jestem czy ktoś z Was był w tamtych stronach.
A jesli nie to jakie odwiedzone miejsce wywarło na was duże wrażenie?
Pozdrawiam i do miłego
Magda.x

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się Kanada i również chcę odwiedzić ją turystycznie. Mam nadzieję, że uda mi się ten plan zrealizować jak najszybciej. Już również czytałam o kwestii ubezpieczenia do Kanady https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-do-kanady/ i ja zazwyczaj jestem zdania, że warto podróżować bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie miałem nigdy okazji być na tak dalekiej wycieczce. Za to jak mam tylko chwilę wolnego to uwielbiam wyjeżdżać nad jezioro aby popływać jachtem. Właśnie dlatego od razu mogę każdemu polecić czarter jachtów http://tempesta-jachty.pl/ który jest bardzo wyjątkowym wydarzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Popularne posty